Leżałem na brzuchu... Poraniony. Czułem krwawienie wewnętrzne. w ustach
czułem smak własnej krwi. Podniosłem się ledwo na czterech kończynach.
po czym próbowałem wstać. Ledwo stałem na dwóch nogach. Ubranie jeszcze
się dymiło. Trzymałem się jedną ręką za brzuch. Ruszyłem do smoka powoli
co chwile się wywracając.
-Dejzi... Dejzi obudź się- nie mogłem stracić mojej... siostry. (tak ,
ta smoczyca to moja siostra, długa historia) Na szczęście się obudziła.
-Zuch dziewczynka - uśmiechnąłem się. Nie dam tej suczce łatwo za
wygraną. Smoczyca pomogła mi dojść do siebie. A ja odzyskiwałem siły.
Oczy zajaśniały mi na krwisto a ciao się powiększyło. Wzbudził się we
mnie demon rządny krwi i wojny. Poszedłem do miasta rozwalając wszystko
na swej drodze. Oczy miałem całe czarne , jakby byly puste. Z daleka
miasta mnie było widać... Mnie na czele, za mną smok, a po bokach martwe
duchy bez ciał. Zemsta moja jest potworna... Spotkałem dziewczynę
podniosłem ją za szmaty. I uśmiechnąłem się złowrogo. Teleportowałem nas
do lasu. Gdy wciąsz ją trzymałem udezyłem mocno w brzuch tak że
poleciała do tyłu rozwalając plecami aż trzy grube drzewa. Smoczyca
również mi pomogła.Ona się podniosła ja machnołem ręką wytwarzając
potworne siły które działały jak ostry miecz i zrobiło ostrą kreche na
brzuchu dziewczyny. Mi wciąsz leciała z gardła krew jednak czas zemsty
mnie zatumił.
-Co teraz szmarciana lalo! -dookoła nas były bezcielesne duchy.
Alice?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz