Byłem zdziwiony i zdyszany. Spojżałem na dziewczynę która powoli
odchodziła. Smoczyca podeszła do mnie i pomogła wstać. Odprowadzałem
wzrokiem ją aż zniknęła mi z oczu. Zrobiła na mnie wrażenie. Wdrapałem
się na skałe. I siedziałem na niej. Noga jedna zwisała spokojnie nad
przepaścią a druga normalnie , rękę oparłem o kolano. Smoczyca leżała za
mną. Patrzyłem na miasto zamyślony. Az siostra mnie szturchneła.
-Co się tak patrzysz? -spytałem zartobliwie.
-Zakochany? -spytała telepatycznie.
-hahaha? ja? zakochany?... prosze cię... - odepchnołem jej delikatnie
mordke dla cabawy. PO czym plecy oparłem o jej ciało. Noc sie robiła. Ja
już zostałem na tej skale i spoglądałem na gwiazdy... Aż zasnołem.
Alice?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz